Galaktyka Imprez:

WSPIERAMY

EKO
NGO

TELEWIZJA WARMIŃSKO - MAZURSKIEJ IZBY ROLNICZEJ

  • Kopernik TV
  • TELEWIZJA WARMIŃSKO - MAZURSKIEJ IZBY ROLNICZEJ

Kroniki z Warmii i Mazur: wydarzenia w Biskupcu w 1920 roku

ARCHIWUM HISTORII AUDIO-WIZUALNEJ WARMII I MAZUR
Mija 100 lat od przeprowadzenia plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu. Sensacyjne wydarzenia sprzed wieku, jakie miały miejsce w dzisiejszym Biskupcu, opisują dokumenty zgromadzone w Archiwum Państwowym w Olsztynie.

Sprawę przeprowadzenia plebiscytu na obszarze okręgu olsztyńskiego regulowały artykuły 94 i 95 działu IX Prusy Wschodnie Traktatu Wersalskiego. Na okręg olszyński składały się tereny rejencji olsztyńskiej wraz z przyłączonym do niej powiatem oleckim z rejencji gąbińskiej. Na mocy Traktatu władzę na obszarze plebiscytu miała objąć Międzynarodowa Komisja Sojusznicza złożona z 5 członków, wyznaczonych przez państwa sprzymierzone i stowarzyszone.

W połowie stycznia 1920 roku do Olsztyna przyjechali pierwsi oficerowie alianccy, aby zaznajomić się z możliwością zakwaterowania członków Komisji i oddziałów wojskowych. Komisja w odezwie z 14 lutego 1920 roku poinformowała o objęciu władzy na terenie plebiscytowym, a 18 lutego na mocy Rozporządzenia nr 1 przyłączyła do rejencji olsztyńskiej powiat olecki.

Wraz z przybyciem Komisji Międzysojuszniczej na tereny plebiscytowe przeniosły swoją działalność Mazurski Komitet Ludowy oraz Warmiński Komitet Plebiscytowy. 13 kwietnia 1920 roku doszło do zjednoczenia obu organizacji pod szyldem Mazurskiego Związku Ludowego.

O tym, jak bardzo napięta była sytuacja na Warmii i Mazurach niech świadczy wydarzenie, które miało miejsce w kwietniu 1920 roku w Bischofsburgu, dzisiejszym Biskupcu.

Incydent w Biskupcu oczami Polaków

„Na terenie Warmii i Mazur podczas plebiscytu wrzało. Nieodzownym elementem akcji plebiscytowej były agitacja i propaganda, które nasiliły animozje na tle narodowościowym. Dochodziło do tego, że Niemcy organizowali bojówki terroryzujące zwolenników przyłączenia do Polski. To właśnie w Biskupcu z jednym z takich wydarzeń mamy do czynienia” - przypomina Ewelina Gołębiowska z Archiwum Historii Audiowizualnej Warmii i Mazur i Archiwum Państwowego w Olsztynie. Właśnie do Biskupca przyjechał Olsztyński Teatr Plebiscytowy na Warmię z przedstawieniem „Obrona Częstochowy”. Krótko przed rozpoczęciem przedstawienia w Hotelu Bischofsburger zorganizowany tłum wdarł się na scenę, ze schodów pchać się zaczęły do sali masy Niemców uzbrojonych w kije, noże, rewolwery i granaty ręczne. Opór Polaków został złamany, zaś artyści w przeciągu kilkudziesięciu minut musieli opuścić salę, w której to przedstawienie miało się odbyć. Zaczęło się straszliwe bicie, które następnie przeniosło się na ulice miasta. Rozpoczęła się dzika pogoń i znęcanie się przede wszystkim nad kobietami. Zdzierano z rąk pierścionki, wydzierano pasmami włosy, bito i kopano w piersi, deptano i tłuczono po głowie kolbami od rewolwerów aż do utraty przytomności. Jednocześnie druga partia szturmowała hotel, wyłamała ona drzwi do pokojów i w straszliwy sposób jęła pustoszyć kancelarię i pokoje hotelowe. W jednym z pokoi rozbito kufer, zrabowano znajdującą się w nim większą sumę pieniędzy, zaś artystom skradziono całą garderobę. Kres awanturze położyli dopiero przybyli o północy z Olsztyna żołnierze angielscy z Komisji Międzysojuszniczej. „Cel został osiągnięty. Zespół pana Działosza, szerzący na Warmii żywe słowo polskie, został przez Niemców zupełnie rozbity, niezdolny do dalszej pracy” - podsumowuje Ewelina Gołębiowska.

Incydent w Biskupcu oczami Niemców

Zgoła inaczej opisują wydarzenia w Bischofsburgu raporty strony niemieckiej. Pełna relacja zajść znajduje się w raporcie referendarza Steniga, członka oddziału powiatowego Mazurów i Warmiaków w Reszlu. „Przyczynę wydarzeń upatruje on w agresywnej działalności strony polskiej. Przytacza informację o organizowaniu się polskich oddziałów bojowych, do których zwerbowani zostali młodzi mężczyźni w wieku 20-35 lat. Oddziały te miały za zadanie udaremniać przeprowadzenie wieców strony niemieckiej” - mówi Cezary Rzepczyński z Archiwum Państwowego w Olsztynie. Napięcie potęgowała plotka, że  w nocy z 12 na 13 kwietnia ma przybyć polski samochód z bronią i amunicją. Do tego dochodziła polska agitacja prowadzona przez osoby spoza terenu plebiscytu, które twierdziły, że plebiscyt odbędzie się za dwa lata i w ogóle nie będzie miał żadnego wpływu, a tereny te zostaną przyłączone do Polski.

 Ogłoszenie o występie polskiego teatru zranił głęboko uczucia. Długo przed przedstawieniem teatralnym przed hotelem gromadziły się tłumy. Oburzony tłum skierował się pod dom polskiego działacza kupca Bikowskiego, a gdy go tam nie znaleźli, udali się pod dom jego brata. „Sprawę zajść w Biskupcu porusza także Wilhelm von Gayl, Komisarz Rzeszy i Prus na Okręg Plebiscytu Prusy Wschodnie w  piśmie z 10 maja 1920 roku do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Komisarz przytacza opinię polskiej strony, która oskarża Niemców o wcześniejsze zaplanowanie wydarzeń. Sam ze swej strony zarzuca Polakom, że nie są bez winy. Niemcy byli bardzo zdenerwowani po pierwsze przez tworzenie bojówek, po drugie wskazuje, że mieszkańcy Biskupca i okolic odczuli  treść sztuki jako bluźnierstwo” - mówi Cezary Rzepczyński. Efektem wydarzeń w Biskupcu było powołanie specjalnej komisji, która miała zbadać wydarzenia z 13 kwietnia 1920 roku. Komisja przesłuchała 160 świadków zdarzenia. O podżeganie do zamieszek w Biskupcu oskarżonych zostało 21 osób.

Wydarzenia w Biskupcu nie były jedynymi, do których doszło przed 11 lipca 1920 roku. Częste prowokacje, zamieszki, terror – miały spowodować strach tej części ludności, która opowiadała się za przyłączeniem tych terenów do Rzeczpospolitej. Ale podłoże polskiej klęski w plebiscycie było dużo szersze. „Nie należy się dziwić działaniom strony niemieckiej, oczywiście oburzać się trzeba, trzeba o tym mówić, natomiast dziwić się nie można, bo w działaniach związanych z obroną integralności terytorialnej, z obroną granic nie ma czynów karygodnych, nie ma czynów etycznie wykluczonych. Niemcy po prostu walczyli o swoje, a na pewno lepiej wykorzystali dany im czas w sensie organizacyjnym. Rząd polski w zasadzie nie przedsięwziął żadnej akcji na terenach plebiscytowych, żeby ją wesprzeć, wszystko to leżało w rękach organizacji społecznych de facto, działo się tak nie bez przyczyny, bo tak naprawdę najważniejszym powodem tego, jak wyglądała akcja plebiscytowa i czym ona się skończyła, była sytuacja międzynarodowa. Rząd polski nie mógł abstrahować od tej sytuacji międzynarodowej z bardzo prostego powodu – nie miał przyjaciół, była wojna z Rosją bolszewicką, trwał konflikt rozległy z Niemcami, był konflikt z Czechami, zaraz dojdzie konflikt z Litwą, z Ukraińcami był konflikt, my nie mogliśmy spowodować tego, że jeszcze Zachód od nas się odwróci, stąd należało przeprowadzić kalkulację – co można oddać, a o co należy walczyć. Rząd warszawski zdecydował, że należy walczyć o Śląsk, stąd Prusy zostały zignorowane. Najzwyczajniej w świecie” - przyznaje historyk dr Mariusz Korejwo.

W okręgu olsztyńskim do urn stanęło 88% uprawnionych do głosowania. W 1694 gminach większość opowiedziała się za pozostaniem w Prusach Wschodnich, 9 za przyłączeniem do Polski. W jednej gminie była równowaga głosów.